sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział VIII

- Aha. - mruknęłam. Tylko na tyle było mnie stać. Nie współczułam mu ani trochę.
- Nienawidzę jak ktoś mówi aha.
- To co mam ci kurwa powiedzieć ?! - krzyknęłam.
- Nie unoś się. Złość piękności szkodzi. Myślałem, że jesteś moją przyjaciółką a przyjaciele na ogół się wspierają.
- No ciebie to chyba pojebało ?! Mam ci współczuć bo zerwałeś z dziewczyną ?! Trzeba było nie zrywać. Nie miałbyś wtedy żadnych problemów. A tak w ogóle to gdzie ty byłeś kiedy ja ciągle ryczałam przez ostatni tydzień i to wiesz przez kogo ? Hmm. PRZEZ CIEBIE TOMLINSON !  I cholernie cieszę się, że z nią zerwałeś. A wiesz dlaczego ? Bo się w tobie zakochałam !  - krzyczałam a po moich policzkach lały się strumienie łez. Nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc mu o tym, że się w nim zakochałam. Zaczynam trochę tego żałować jednak to wszystko pod wpływem emocji jakie mną zawładnęły. Spojrzałam na jego twarz - smutna, rozczarowana, zdziwiona. Między nami zapanowała cisza. Mierzyliśmy się tylko wzrokiem.
- Rose ja... ja nie wiedziałem. Przepraszam. Nie płacz proszę. - odezwał się i chciał otrzeć łzy spływające po moim policzku ale ja zrobiłam szybki unik. Nie chciałam czuć jego dotyku... nie chciałam nic czuć...
-Weź daruj sobie. - burknęłam wymijając go i pobiegłam w kierunku domu zostawiając go samego. Ognisko oczywiście trwało w najlepsze. Wszyscy się rozkręcili ale ja już nie miałam ochoty na zabawę. Mijając bawiące się towarzystwo nie obyło się bez pytań typu Co się stało ? ale ja nic nie odpowiadając natychmiast pobiegłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami które zakluczyłam by nikt mi nie przeszkadzał i rzuciłam się na łóżko nie przestając płakać. Z każdym nowym dniem zaczynam coraz bardziej go kochać... Tak cholernie mocno go kocham ale ja nie wiem co mam teraz zrobić... Za szybko się zakochuje - to jest moja największa wada. Zrobiłam z siebie idiotkę. Jak zwykle z resztą. Nigdy nic mi się w moim pieprzonym życiu nie układa. Zawsze coś musi stać na przeszkodzie. Chciałabym kiedyś z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem szczęśliwa...
Ktoś zaczął pukać do moich drzwi. Wstałam niechętnie i je otworzyłam. Tym kimś była Nicole.
- Skarbie, co się stało ? - spytała z troskliwym głosem przytulając mnie.
- Pokłóciłam się z Louisem. - mówiłam zalewając się łzami.
- O co ?
- Zerwał z tą jak jej tam... Eleanor.
- To chyba powinnaś się cieszyć.
- Trochę za dużo mu wygadałam. - usiadłam na łóżku opierając się o ścianę i podkulając kolana pod samą brodę.
- Co mu powiedziałaś ?
- Że się w nim zakochałam.
- Ej, mała... nie płacz proszę. - usiadła obok mnie i ponownie przytuliła. - Kochasz go i zapewniam Ci, że on w ciebie też. Przecież to widać.
- W jaki sposób ty to widzisz ? 
- To w jaki sposób na ciebie patrzy, to jak się martwi i smuci gdy się do niego nie odzywasz to w jaki sposób patrzył na ciebie śpiewając swoją zwrotkę w Little Things... tak jakby śpiewał ją do Ciebie. Uwierz w miłość skarbie. Nie załamuj się. Zobaczysz, że będziesz szczęśliwa. Obiecuję Ci to. - wytarła łzy z moich policzkach. Może i prawdę mówi... może wszystko za bardzo wyolbrzymiam...
- Dziękuję. - szepnęłam i mocno się do niej wtuliłam.
- Rose... jest coś co jeszcze powinnaś wiedzieć.
- Tak ?
- Muszę jutro wyjechać z powrotem. - posmutniała.
- Ale czemu ?
- Mój tata jest w szpitalu. Źle się poczuł i nie wiem co będzie. Muszę wracać. - po jej policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.
 - Ej, mała. Rozumiem. Zobaczysz wszystko będzie dobrze.- otarłam jej łzy i mocno ją przytuliłam. Szkoda mi jej i bardzo przykro mi z powodu jej taty. Jest z nim bardzo związana, kocha go najbardziej na świecie. Chciałabym, żeby mój żył. Czasem tak bardzo mi go brakuję. Tak bardzo za nim tęsknie. Chciałabym, żeby był przy mnie, wspierał, pomagał. Chciałabym znów się do niego mocno przytulić, czuć tą ojcowską miłość której mi brakuje... Przez te myśli znów na moich policzkach pojawiły się łzy.
- Rose.. ja się boję, że się mu coś stanie. Tak cholernie się boję. - rozpłakała się wciąż we mnie wtulona.
- Nicole... skarbie. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. - głaskałam ją po włosach.
- Dziękuję Ci, że jesteś. Kocham Cię. - pocałowała mnie w policzek.
- Ja ciebie też. - rozmawiałyśmy jeszcze chwilę bo Nicole była zmęczona i postanowiła położyć się spać. Znów zostałam sama w czterech ścianach. Podniosłam się z łóżka i skierowałam do łazienki. Umyłam twarz ciepłą wodą, umyłam zęby,przebrałam się w piżamę i ponownie wróciłam na łóżko z celu zaśnięcia. Było już po 23 dlatego też przykryłam się kołdrą i po wielu zmaganiach wreszcie udało mi się usnąć.

 Perspektywa Nicole

Dzisiaj wieczorem zadzwoniła do mnie mama z płaczem, że tata jest w szpitalu. Ta wiadomość kompletnie mnie zszokowała. Kocham swojego tatę ponad życie i nie wyobrażam sobie tego, że mogłoby się mu coś stać. Bałam się o niego... Tak cholernie się bałam. Cieszę się i dziękuję Bogu, że mam kogoś takiego jak Rose. Jest dla mnie jak siostra. Nie mam pojęcia co bym bez niej zrobiła. Taki przyjaciel to skarb. Jest mi szkoda, że już jutro muszę wyjeżdżać i zostawić tu wszystkich. Przez ponad tydzień zdążyłam się do nich przyzwyczaić. Rose ma zamieszkać w Londynie a co ze mną ? Życie toczy się dalej... Wkraczamy powoli w świat dorosłości gdzie nasze drogi zaczynają się rozchodzić. Każdy ma teraz swoje problemy, swoje życie. To co było kiedyś niestety już nie wróci. Czasem chciałabym z powrotem wrócić do czasów kiedy byliśmy małymi dziećmi i nie obchodziło nas nic. Niczym się nie przejmowaliśmy tylko cieszyliśmy się z każdej chwili. Jedynym problemem było to w co będziemy się dziś bawić, co będziemy robić. Dziś już tak nie jest. Dla mnie życie to taka ciągła rutyna... wstać-przeżyć-iść spać. Ciągle to samo... Miała iść położyć się spać ale z tego wszystkiego miałam ochotę zapalić papierosa. Zeszłam na dół i wyszłam na taras. Siadłam na ławce i zaczęłam palić. Wszyscy już poszli spać więc w domu i na zewnątrz panowała cisza. Po chwili zauważyłam, że ktoś siada obok mnie. Był to Zayn.
- Nie wiedziałem, że palisz. - powiedział i również wyciągnął papierosa po chwili zaczynając go palić.
- Teraz już wiesz. - patrzyłam przed siebie zaciągając się tytoniowym dymem.
- Stało się coś ? - spytał z troską.
Przez chwilę milczałam. Po moich policzkach znów zaczęły spływać pojedyncze łzy.
- Muszę jutro wracać do domu...- wyjąkałam.
- Czemu ? Co się stało ? - dopytywał.
- Mój tata... on jest w szpitalu... nie wiem co z nim... boję się. - rozpłakałam się.
- Ej, mała. Nie płacz, proszę. Nie lubię gdy dziewczyna płacze. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. - objął mnie ramieniem i przytulił. Potrzebowałam tego.
- Mam taką nadzieję... - wtuliłam się w jego umięśniony tors. Przez chwilę jeszcze z nim posiedziałam ale oczy zaczęły mi się kleić dlatego podziękowałam mu i pożegnałam. Weszłam do pokoju, przebrałam się w piżamę i niemal w ciągu paru minut usnęłam.

Perspektywa Rose

Obudziłam się z myślą, że jest już ranek. Standardowo spojrzałam na zegarek - była dopiero godzina 3 w nocy. Nie dane mi było wyspać się dzisiejszej nocy. Zapaliłam lampkę nocną i uniosłam swoje ciało z łóżka. Zachciało mi się pić. Otworzyłam delikatnie drzwi i po cichu zeszłam na dół.Moją uwagę przykuła sylwetka znanej mi osoby która siedziała na kanapie w salonie.
- Czemu nie śpisz ? - odezwał się znany mi dobrze głos.
- Bo nie mogę. A Ty ?
- Też.
Wzruszyłam ramionami i skierowałam się do kuchni. Nalałam do szklanki soku pomarańczowego i z powrotem chciałam wrócić do pokoju.
- Rose.. chodź tu. - usłyszałam cichy głos gdy próbowałam wejść na górę. Odwróciłam się w jego stronę i stałam tak przez chwilę. - Chodź tu. Usiądź. - powiedział tym razem nieco podnosząc ton swojego głosu.
- A jak nie ? -prychnęłam.
- Nie drocz się ze mną tylko tu chodź. - zażądał. Nie chcąc się kłócić w środku nocy usiadłam obok niego wpatrując się przed siebie.
- Czego chciałeś ?
- Będziesz teraz mnie unikać ?
- Może nie.
- Rose kurwa... ogarnij się i rozmawiaj ze mną normalnie.
- Yhym... czego chcesz ?
- Ciebie. - powiedział ledwo dosłyszalnie.Nic nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co. Zdziwiłam się bardzo. Nie spodziewałam się czegoś takiego.
- Dopiero zerwałeś z jedną a teraz co ? Ja mam być następna ? - spojrzałam w jego przepełnione smutkiem oczy. 
- Nie Rose... to nie tak. Może to wydać się głupie ale zerwałem z nią dla Ciebie... Wiesz, że istnieje miłość od pierwszego wejrzenia ? Gdy wtedy przyjechałaś do nas od razu mi się spodobałaś. Pamiętasz jak się całowaliśmy grając w butelkę ? To nie był zwykły pocałunek... Dla mnie było to coś więcej. Wydaje mi się, że dla ciebie też.
- Yhym.  To po co przyprowadzałeś Eleanor by ją nam przedstawić skoro ja ci się podobałam ? 
- Bo ona ciągle na to nalegała. Chciała  koniecznie poznać chłopaków... Wtedy kiedy uciekłaś od nas nie wiedziałem co się stało. Miałem iść wtedy do ciebie ale Nicole była szybsza. Nie wiedziałem, że jesteś we mnie zakochana. Uświadomiłem sobie, że znaczysz dla mnie wiele. Proszę Rose... Kocham Cię. - powiedział a po moich policzkach po raz kolejny spłynęły łzy...

***
Powracam po dość długiej przerwie z VIII rozdziałem który w mojej głowie wyglądał lepiej.
Jak widać pojawiły się wreszcie wyznania miłosne. Nie jestem za bardzo zadowolona z tego rozdziału,gdyż jak już wcześniej wspomniałam - w mojej głowie wyglądał lepiej no ale cóż... mam nadzieję, że was chociaż nie zawiodłam. :)
Dziękuję za tak dużą ilość wyświetleń i komentarzy. :*
To bardzo dużo dla mnie znaczy.
Chciałabym, że jeśli już czytacie mojego bloga to proszę... zostawcie jakiś komentarz. Nie musi to być jakiś super długi i rozbudowany. Każdy jeden jest dla mnie motywacją i sprawia mi ogromną radość. 

Kocham Was i proszę... komentujcie. :) 

Pozdrawiam i do następnego. 

14 komentarzy:

  1. O jejku, ale się podziało.
    Czytając sam początek byłam strasznie zdenerwowana na Louisa, ponieważ nie mogło do mnie to trawić, by być na tyle głupim i nie połapać się, że ktoś może się w nim zakochać. Przecież to było widać, jak ona na niego patrzy, ich rozmowa - co ona czuła. Przecież jak przyprowadził Eleanor i ona uciekła do pokoju, również mógł pomyśleć trochę. No ale cóż, niekiedy mając rozum korzystamy z niego zbyt późno. Dobrze, że dodałaś taki koniec - że pogodzili się - bo chyba tak jest? Oby Louis Rose byli razem. Pasują dla siebie - jeszcze jak on powiedział, że zerwał z Eleanor dla niej. Cudownie.. Szkoda mi Nicole, która cierpi, gdyż jej ojciec jest w szpitalu i jeszcze jest z nim bardzo zżyta - ten temat zawsze jest burzliwy i najbardziej boli. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i będzie dobrze. Pozdrawiam cię kochana i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Lou i Rose się pogodzili no i jak to z nimi będzie dowiemy się w następnym rozdziale. :)

      Dziękuję Ci kochana za komentarz.
      Pozdrawiam. :*

      Usuń
  2. No to może tak, zacznę od początku. Chciałabym cię przeprosić, że wcześniej nie czytałam twojego bloga, a ty mojego wytrwale komentowałeś. Od dzisiaj będę komentować każdy rozdział. Obiecuje!
    Hm, no tego wyznania to się nie spodziewałam. Fakt, wiedziałam, że między nimi iskrzy i Louis pewnie zerwał z El dla niej, ale że jej to powie, to nie miałam pojęcia. Pasują do siebie *.*
    Uwielbiam Nicole. Jest naprawdę wspaniałą przyjaciółką i jej rady są świetne. Mam nadzieje, ze z jej tatą będzie wszystko okej. Swoją drogą Nicole pasuje mi do Zayna, o tak.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nic się nie stało wielkiego. :)
      Tak, Lou i Rose zdecydowanie do siebie pasują dlatego troszkę przyśpieszyłam akcję z ich pogodzeniem, gdyż mam co do nich sporo planów. ;)
      Nicole to świetna dziewczyna. Co będzie dalej zobaczymy w następnych rozdziałach. :)


      Dziękuję Ci kochana za komentarz.
      Pozdrawiam. :*

      Usuń
  3. Swietny,juz nie moge sie doczekac nastepnego pisz dalej kochana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę pisać na pewno. ;)

      Dziękuję za komentarz kochana. Pozdrawiam. :*

      Usuń
  4. Świetny rozdział ! Masz talent ! Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ee, jaki tam ja talent mam. :P
      Ale dziękuję ci za miłe słowa.
      Pozdrawiam. :*

      Usuń
  5. PPPPPPPPPRRRRRRRRRRRRRRRROOOOOOOOOOOOOOOOOOOOSZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZEEEEEEEEEEEEEE o następny genialny rozdział ................. masz niezły talent ,.... Czekamna kolejny rozdział .... Pozdrawiam
    PS: obyś miała wene jak w poprzednich... i ten rozdział jest bardzo fajny napewno wygląda lepiej niż w twojej głowie :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo pojawi się nowy rozdział. :)
      Dziękuję Ci kochana za komentarz.
      Pozdrawiam. :*

      Usuń
  6. <3333333333333 KOCHAM TEGO BLOGA :D genialny rozdział czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cuuudo!! *.* Uwielbiam Cię i twoje opowiadanie!! <33 Kiedy kolejny?? Czekam z niecierpliwością! ;D :*

    OdpowiedzUsuń